Zmiany klimatu mają już duży wpływ na kondycję rolnictwa – ocenia 60 procent polskich rolników. 75 proc. z nich obawia się skutków suszy i innych ekstremalnych zjawisk pogodowych. Co trzeci ocenia, że zmiany klimatu są obecnie dużym zagrożeniem dla bezpieczeństwa żywnościowego.
Eksperci Instytutu Spraw Publicznych wskazują, że adaptacja do zmian klimatycznych jest niezbędna, żeby utrzymać zarówno rentowność gospodarstw rolnych. A także ciągłość produkcji żywności. Rolników w coraz większym stopniu wspierają w tym nowe technologie.
Sytuacja polskiego rolnictwa jest obecnie trudna.
– Rolnictwo w Polsce mierzy się z wieloma problemami, wśród których są m.in. problemy natury politycznej. Natomiast są też problemy, które dotyczą typowo produkcji roślinnej i zwierzęcej. To są m.in. zmiany klimatyczne, obserwowane w Polsce w ostatnich latach zakłócenie pór roku. Nie ma prawdziwych zim, brakuje opadów. A do tego wiosny są chłodne i zimne, nieraz w maju temperatury potrafiły spaść do -8 czy -11 stopni Celsjusza. Akurat wtedy kiedy kwitł rzepak, padał śnieg, a później nagle robiło się bardzo gorąco. W kontekście zmian klimatu możemy iść w kierunku innych gatunków roślin. Takich, które do tej pory były dla naszych rolników nieosiągalne – mówi dr hab. Katarzyna Rębarz, dyrektorka ds. wsparcia technicznego w Syngenta Polska.
Dwa rodzaje gospodarstw
Aż 60 proc. polskich rolników uważa, że zmiany klimatu już w tej chwili znacząco wpływają na sektor rolny. 42 proc. z nich obawia się skutków suszy. 33 proc. wskazuje na występujące z coraz większą częstotliwością huraganowe wiatry, intensywne opady gradu czy nawalne deszcze. „Wybryki” aury powodują straty zarówno w samych uprawach, jak i infrastrukturze rolnej.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez ISP, polscy rolnicy są otwarci na wprowadzanie zmian przyjaznych dla środowiska i klimatu. Zdecydowanie popierają m.in. wspieranie rozwoju rolnictwa ekologicznego (80 proc.), obowiązek zapewnienia dobrostanu zwierząt czy dbałość o stosowanie płodozmianu i różnorodności biologicznej (73 proc.). 62 proc. z nich opowiada się za użytkowaniem wyłącznie takich nawozów i środków ochrony roślin, które są przyjazne środowisku, a blisko połowa (48 proc.) popiera też ograniczenie przemysłowej hodowli zwierząt.
– W rolnictwie widzimy dziś coraz większe podejście prośrodowiskowe. Z jednej strony wciąż mamy gospodarstwa konwencjonalne, nastawione bardziej na maksymalizację zysku i na to, aby osiągać dobre plony. Z drugiej strony mamy też gospodarstwa ekologiczne, o których dużo się teraz mówi i których w UE przybywa – wskazuje dyrektorka ds. wsparcia technicznego w Syngenta Polska. – Pośrednim rozwiązaniem dla obu tych systemów gospodarowania jest rolnictwo regeneratywne.
Przyszłość – rolnictwo regeneratywne
Rolnictwo regeneratywne to taki rodzaj upraw, który chroni i odbudowuje grunty rolne oraz otaczające je ekosystemy. Łączy w sobie tradycyjne praktyki rolnicze z zastosowaniem nowoczesnych narzędzi i technik. Jego celem jest podnoszenie żyzności gleby. Poprawia ilość i jakość plonów, pozwala zmniejszyć ilość zużywanych nawozów i środków ochrony roślin. A przy tym zwiększa potencjał gleby do wychwytywania z atmosfery dwutlenku węgla, pozytywnie wpływając na środowisko i klimat.
– Z rolnictwem regeneratywnym wiąże się wiele aspektów, jak m.in. prawidłowy płodozmian, dzięki któremu rolnik może ograniczyć występowanie chorób, szkodników czy chwastów, minimalizacja wykonywania zabiegów agrotechnicznych. Czyli w niektórych przypadkach odchodzenie chociażby od orki na rzecz zabiegów bardziej spulchniających niż odwracających glebę. To też chociażby odpowiedni wypas zwierząt czy zagospodarowanie obornika, a przede wszystkim – prawidłowe stosowanie zarówno środków chemicznych, jak i środków biologicznych – mówi dr hab. Katarzyna Rębarz.
Z raportu „Zielona transformacja polskiego rolnictwa. Gdzie jesteśmy? Co dalej?” wynika, że polscy rolnicy dostrzegają problem nadmiernego uzależnienia rolnictwa od środków chemicznych i stosowania antybiotyków w hodowli zwierzęcej. Większość byłaby gotowych poprzeć ograniczenie ich stosowania. Nawet nie tyle ze względu na ochronę klimatu czy środowiska, co świadomość niekorzystnego wpływu ich stosowania na zdrowie człowieka. Jednak w tej chwili czują się przytłoczeni i zagubieni w gąszczu często zmieniających się przepisów. Obawiają się też, że ich wprowadzenie w gospodarstwie (np. przejście na produkcję ekologiczną) mogłoby być dla nich nieopłacalne.
– Warto połączyć tradycję, bo przecież mamy wiele dobrych praktyk, z nowoczesnością i tym, co daje nam nowa technologia. Jeżeli to połączymy , to rolnictwo pójdzie w bardzo dobrym kierunku. Co jest potrzebne, żeby to się mogło dalej rozwijać? Na pewno dofinansowanie, wspieranie rolników, ponieważ sprzęt, maszyny czy systemy to nie są tanie rzeczy – mówi dr Rębarz.
Zmiany klimatu a sztuczna inteligencja
Na rynek wchodzi coraz więcej innowacji, które mają ułatwić rolnikowi gospodarowanie gospodarstwem, ale też dostosować je do zmian klimatu. Rolników, którzy podejmują działania adaptacyjne i wdrażają w swoich gospodarstwach innowacyjne rozwiązania, z każdym rokiem przybywa. Ekspertka ocenia, że w dłuższej perspektywie ten sektor będzie w coraz większym stopniu bazować na wykorzystaniu danych i algorytmów sztucznej inteligencji. Umożliwią one m.in. lepsze, bardziej efektywne zarządzanie uprawami.
Ważną innowacją jest również wprowadzanie produktów biologicznych do rolnictwa. Zarówno biologicznych środków ochrony roślin, jak i biostymulatorów wspomagających rośliny np. w okresie zimna czy wysokich temperatur.
– Wprowadzenie środków biologicznych wiąże się m.in. z tym, że bardzo dużo substancji chemicznych jest wycofywanych. I ten proces będzie dalej postępował. A rolnicy mając mniej możliwości do ochrony chemicznej, dzięki produktom biologicznym będą mogli ją uzupełniać. Natomiast trzeba zdać sobie sprawę, że dzisiaj produkty biologiczne nie są w stanie w pełni zastąpić ochrony chemicznej, ale mogą być jej uzupełnieniem – mówi dr hab. Katarzyna Rębarz.
Źródło: Newseria