Minister rolnictwa Robert Telus zapewniał, że jeśli nie wywiezie 4 mln ton zboża z Polski, to poda się do dymisji. Dzisiaj już słyszymy – po niecałych dwóch miesiącach, minister te deklaracje składał pod koniec kwietnia – że 3 mln ton zostały wywiezione. Na ostatniej Komisji Rolnictwa poprosiłem o przekazanie nam danych, które potwierdzą, że faktycznie tyle zboża zostało wywiezione. Trudno w to wierzyć, kiedy przepustowość polskich portów wynosi 750 do 800 tys. ton miesięcznie.
Oczywiście informacja o wywozie tego zboża byłaby jak najbardziej pozytywna, ponieważ są jeszcze magazyny, nawet nie u rolników, a u lokalnych przedsiębiorców, którzy o lat skupowali zboże i potem pośredniczyli w handlu. Do nich żadna pomoc nie dotarła, bo jest ona stricte dedykowana dla rolników.
Ponadto, nie wiemy jeszcze do końca, jak będą wyglądać te ostateczne rozliczenia. Słyszeliśmy już wiele różnych deklaracji: na początki miało być 1 tyś. do każdej tony, potem dopłaty do hektara, potem zwiększone do 3,2 tys., a teraz słyszymy, że rolnik może dostać nawet 4,7 tys. ze wszystkimi wparciami.
Wreszcie ryzyko wwozu ukraińskich zbóż i produktów nie zostało zażegane. I nadal istnieje obawa, że będzie to psuło polski rynek, a nasi rolnicy i tak problemów maja dużo.