Polacy są coraz bardziej świadomymi konsumentami i z większą uwagą wybierają produkty spożywcze. Co piąty Polak sprawdza etykiety za każdym razem, wkładając produkt do swojego koszyka.
Podstawowe informacje, które powinna zawierać etykieta, to: nazwa żywności, wykaz składników, wszelkie składniki lub substancje pomocnicze powodujące alergie lub reakcje nietolerancji. Ponadto ilość netto, data minimalnej trwałości albo termin przydatności do spożycia oraz wszelkie specjalne warunki przechowywania lub warunki użycia. A także nazwa lub firma i adres podmiotu działającego na rynku spożywczym, informacja o wartości odżywczej.
– Uczulam, żeby dokładnie czytać etykiety. Sprawdzić, czy jest nazwa tego produktu, czy na przykład nie jest to tylko „chleb drwala”, czy „chleb pasterski”. Konsument powinien dostać informację, czy jest to chleb pszenny, czy żytni. Należy również zwrócić uwagę, czy jest wykaz składników. Ponadto czy wyróżnione są składniki, które powodują alergię lub reakcję nietolerancji – wymienia Dorota Balińska-Hajduk z Biura Kontroli Jakości w Głównym Inspektoracie Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
– W przypadku owoców, które bardzo często kupujemy na wagę, powinien być podany kraj pochodzenia. To jest wymóg obowiązujący we wszystkich krajach unijnych. Dodatkowo takim produktem, gdzie też musi być podany kraj pochodzenia, są ziemniaki. Ale też, uwaga, mięso, nawet te oferowane luzem. Musi być wskazany kraj, w którym zwierzę było hodowane i w którym było ubite, łącznie z flagą tego kraju.
Downsizing, czyli mniej masła w kostce
Coraz bardziej zauważalne dla konsumentów stało się zjawisko downsizingu. Czyli oferowanie coraz lżejszych produktów bez zmian ich cen, a często też rozmiarów opakowań. Przykładem może być kostka masła. Kiedyś miała 250 g, teraz najczęściej jej waga wynosi 200 g lub mniej.
– Zakładamy, że konsument jest świadomy i dokonując zakupu, jednak czyta etykietę. Oczywiście sprawdzamy prawidłowość oznakowania. A właściwie, czy to, co jest na etykiecie, się zgadza, czyli czy rzeczywiście tam jest 200 g. Nie mamy jednak na to wpływu ani żadnej możliwości karania, jeżeli kartonik na przykład z 200-gramowym musli będzie większy czy mniejszy, a tam nadal będzie 200 g – wskazuje ekspertka GIJHARS.
Skimplacja, czyli zmiana na niekorzyść klienta
Drugie powszechne zjawisko w ostatnich latach to skimpflacja, czyli zmiana parametrów jakościowych produktów, która pozwala obniżyć jego cenę.
– Kwestia zmiany jakiegoś składnika właściwie nie jest w żaden sposób uregulowana. Konsument ma jednak dostać informację o składnikach w produkcie, który nabywa. Czyli nie powinno być informacji, że olej słonecznikowy został zastąpiony olejem rzepakowym, tylko powinny być dwie różne etykiety. Konsument to najsłabsze w sumie ogniwo w całym łańcuchu. Musi być właściwie poinformowany: wykaz składników musi odpowiadać produktowi, który kupuje – podkreśla Dorota Balińska-Hajduk.
W IJHARS działa zespół, który koncentruje się na zwalczaniu oszustw żywnościowych. Chodzi o wykrywanie przypadków świadomego fałszowania żywności, manipulowania informacją, wprowadzania konsumentów w błąd w odniesieniu do żywności, jej składników i opakowań.
Fałszowanie oliwy z oliwek, czyli dodawanie tańszych olejów roślinnych do oliwy z oliwek, należy do najczęstszych oszustw żywnościowych w UE. Inne „popularne” oszustwa to fałszowanie mięsa (dodawanie tańszych gatunków do droższych), ryb (podmienianie gatunków ryb, sprzedawanie ryb hodowlanych jako dzikich). A także produktów mlecznych (dodawanie wody lub mleka w proszku do świeżego mleka). Nadużycia dotyczą także żywności ekologicznej – konsumentów wprowadzają w błąd m.in. fałszywe certyfikaty lub niewłaściwe oznakowanie produktów.