Ukraina zawiesiła skargi przeciwko Polsce, Słowacji i Węgrom w Światowej Organizacji Handlu (WTO) i pracuje nad „całościowym rozwiązaniem” sporu – poinformował w czwartek w Brukseli wiceminister gospodarki Ukrainy Taras Kaczka.
Podkreślił, że Ukraina wciąż jest na etapie konsultacji. „Nie powołaliśmy organu roboczego do prowadzenia sporu (w WTO-red.), jesteśmy na etapie konsultacji. Skierowaliśmy sprawę do WTO, a na konsultacje jest 60 dni” – przypomniał.

Czy to faktycznie koniec problemy? Karol Dobrowolski, wiceprezes Warszawskiej Izby Gospodarczej tłumaczy:
Przecież to tylko obustronne gesty o symbolicznym charakterze, pokazujące chęć wizerunkowej deeskalacji a nie rozwiązań realnych! Tymczasem problem narasta.
Mamy informacje, że zaczął się przemyt z Ukrainy do Polski ziemniaków. Zarówno plantatorzy, jak i przetwórcy zapowiadają na przyszły tydzień organizację akcji protestacyjnej, aby nie dopuścić do destabilizacji rynku. Słusznie obawiają się, że pojawienie się surowca uprawianego poza standardami obowiązującymi w UE może w konsekwencji podważyć zaufanie konsumenta krajowego a również klientów zagranicznych importujących wyroby przetworzone.
Nie dość, że od wielu lat na forum UE nie potrafimy sobie poradzić z odblokowaniem eksportu ziemniaka to jeszcze w ten sposób komplikujemy sytuację w branży. Systemowo coś tu nie gra. Przecież mamy tysiące funkcjonariuszy straży granicznej, służby celnej, fitosanitarnej a granicą dziurawa. (Ponoć największy szmugiel idzie w małych formatach do kilku ton). Tym bardziej, że od miesięcy ruch na przejściach zmalał do ok 20 tys. przejść dziennie.
Ukraina jest w stanie wojny. To bardziej nasze Państwo powinno zadbać o zapewnienie legalność obrotu towarowego. Jak na razie nie radzimy sobie z tym i dalej prowokujemy napicia bilateralne. Tu nie trzeba wielkich analiz czy raportów, wystarczy tylko posłuchać choćby rolników handlujących z tzw. „kół” na największym rynku hurtowym w Polsce w Broniszach.