15 lutego 2025

Pracownicy z Ukrainy nie wystarczają, brakuje rąk do pracy

Rolnicy i producenci rolni skarżą się na niedobór pracowników. Obok rosnących kosztów produkcji to czynnik, który jest największym zagrożeniem dla ich dalszej działalności. Polskim rolnikom trudno konkurować stawkami z producentami z krajów Europy Zachodniej. Pracownicy z Ukrainy bedą wracać do kraju.

– W okresie letnim, kiedy wszystkie zbiory się w Polsce kumulują, nie mamy wystarczającej liczby pracowników. Skąd ich pozyskać? Pracownicy z Ukrainy już dla polskiej gospodarki nie wystarczają. Sezonowość powoduje, że potrzebujemy w bardzo krótkim okresie, trzech-czterech miesięcy, bardzo duże liczby osób do pracy – mówi Paweł Myziak ze Zrzeszenia Producentów Papryki RP – Południowe Mazowsze.

Pracownicy z Ukrainy i kto jeszcze?

Organizacje biznesowe zaapelowały do właściwych ministerstw „o otwarte i przychylne podejście do legalnej zrównoważonej imigracji zarobkowej”. W Polsce w skali roku pracuje ok. 2 mln Ukraińców. Jednak te zasoby, z których do tej pory szeroko korzystali polscy przedsiębiorcy, również rolnicy, powoli się kończą. Trzeba też uwzględnić fakt, że część pracowników ukraińskich będzie chciała wrócić do kraju. Dlatego też biznes apeluje o otwarcie się na inne kraje i kierunki.

Jak wynika z raportu GUS, spośród czynników ograniczających rozwój gospodarstw rolnych w ubiegłym roku najczęściej wskazywaną barierą były zbyt niskie ceny zbytu oraz zbyt wysokie koszty produkcji. Na te odpowiedzi wskazało po 21 proc. ogółu gospodarstw rolnych. Jak podkreśla Paweł Myziak, prowadzenie gospodarstwa rolnego można porównać do prowadzenia firmy. Wzrost niepewności w gospodarce odczuwają nie tylko przedsiębiorcy, lecz również rolnicy.

Łakomy kąsek handlowy

W ocenie rolników zmiany, jakie miały miejsce w II półroczu 2023 roku, kształtowały się niekorzystnie. Również prognozy na I półrocze 2024 roku były pesymistyczne. Wskaźnik zmiany sytuacji ogólnej gospodarstwa rolnego kształtował się na poziomie -35,6, czyli nadal sporo na minusie. Wskazuje to na gorszą koniunkturę, choć także na nieco lepsze nastroje niż w poprzednich edycjach badania.

– My nie jesteśmy jako rolnicy wyspą, która nie jest połączona z tym wszystkim, co się dzieje. Oczywiście rolnictwo przechodzi kryzysy gospodarcze w miarę łagodnie. Tak zawsze było do tej pory, ale czy nadal będzie? Zobaczymy. Te czynniki zewnętrzne, które wpływają, to między innymi wojna w Ukrainie oraz import. Każdy chce z naszego rynku 38-milionowego skorzystać, chce tu coś sprzedać. Jesteśmy naprawdę łakomym kąskiem handlowym, bo społeczeństwo staje się coraz bogatsze. Sięgamy po coraz nowsze produkty żywnościowe, stać nas na coraz droższe, bardziej wyszukane produkty. Sięgamy po warzywa, które do nas przyjeżdżają ze świata. Więc jesteśmy takim rynkiem, gdzie każdy chciałby umieścić swoje produkty do sprzedaży. My musimy też myśleć o tym, żeby rynek wewnętrzny stabilizować i go trochę obronić. A przy okazji też pokazywać, że możemy wyprodukować i sprzedać jako trzeci producent owoców i warzyw w Europie – ocenia Paweł Myziak.  

Źródło: Newseria

Zobacz też: https://www.pprol.pl/brakuje-pracownikow-sezonowych-ze-wschodu-ogrodnicy-i-sadownicy-apeluja-o-ulatwienia-w-zatrudnieniu/

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.