Sosna zwyczajna, świerk pospolity, modrzew europejski i brzoza brodawkowata zajmują dziś 75 proc. powierzchni lasów w Polsce. Te cztery gatunki są najbardziej wrażliwe na wzrost temperatury i jego pośrednie skutki. Las się zmienia na naszych oczach
Wielomiesięczne okresy suszy i gwałtowne huragany osłabiają drzewostany, które następnie padają ofiarą patogenów pojawiających się w naszym klimacie. – Nie grozi nam wylesienie, tylko wyparcie jednych gatunków przez inne. Ten proces zaczyna się od południowego zachodu i idzie w kierunku centrum kraju – mówi dr hab. Krzysztof Świerkosz, przyrodnik z Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Wrocławskiego, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Las się zmienia
Komitet Problemowy ds. Kryzysu Klimatycznego przy Prezydium PAN ocenia, że las, jaki znaliśmy, zmienia się na naszych oczach. Musimy się liczyć z tym, że gospodarka leśna oparta na sośnie zacznie upadać. Trudno powiedzieć kiedy – czy to będzie 5, 10, 20, czy 30 lat. Natomiast ten proces już się zaczął i będzie postępował. Nie ma możliwości odwrotu od upadku gospodarki sosną, a także świerkiem i modrzewiem w Polsce. To są gatunki skazane na wymarcie w ciągu najbliższych kilku dekad. One zostaną w wysokich górach, w dolinach rzecznych, być może na piachach, torfowiskach, ale to już nie będą lasy produkcyjne.
Z analizy zespołu prof. Marcina Dyderskiego z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku wynika, że sosna zwyczajna przy scenariuszu optymistycznym straci 29,5 proc. obecnego areału w Europie. A przy scenariuszu pesymistycznym – 61,3 proc. Równie zagrożony jest modrzew europejski. Straci 83,6 proc. zasięgu w scenariuszu pesymistycznym oraz 46,4 proc. w scenariuszu optymistycznym. Jednak zmiany klimatu nie oszczędzą także brzozy brodawkowatej, świerka, a nawet dębu szypułkowego.
Gdzie są niegdysiejsze śniegi
Najbardziej wrażliwe gatunki są osłabiane m.in. przez suszę. Świerki czy sosny są osłabiane ze względu na brak wody, bo mają stosunkowo płytki system korzeniowy. Dlatego w pierwszej kolejności reagują na gwałtowny spadek poziomu wód gruntowych.
– Teoretycznie problemów z zaopatrzeniem w wodę nie mamy, ale zmieniła się struktura opadów. Mamy coraz mniej opadów w postaci śniegu. Pokrywy śnieżne są coraz cieńsze, coraz krócej trwają i to w całej Polsce. A śnieg był podstawowym donorem wody na wiosnę, kiedy on powoli sobie topniał, zasilał wody gruntowe, ściekał sobie potokami w dół, dostarczając na wiosnę wody roślinności. Obecnie nawet obfite opady zimowe bardzo szybko spływają z gór i wiosną często tej wody już brakuje – wyjaśnia prof. Krzysztof Świerkosz. – Poza tym im wyższe są temperatury, tym silniejsze jest parowanie gleby i roślin. Nawet gdybyśmy mieli obfite opady i ich normalną strukturę, to i tak rośliny by nam wysychały, ponieważ one muszą więcej transpirować. To jest poważny problem, którego nie doceniamy i o którym nadal niewiele wiemy.
Rośliny mają różne sposoby, by sobie z tym problemem same radzić, ale może być to dla nich kolejny czynnik stresu fizjologicznego.
– Badania prowadzone w Alpach wykazały, że zdrowy świerk w ciągu miesiąca potrafił zamrzeć całkowicie na skutek stresu fizjologicznego. Wcześniej nie pokazując nawet żadnych objawów. Można to w zasadzie porównać do zawału serca u człowieka albo wylewu krwi do mózgu – tłumaczy przyrodnik.
Las się zmienia
W miejsce drzewostanów sosnowych czy świerkowych rosnących na żyznych siedliskach pojawiają się np. dęby, buki, lipy i klony. Czyli gatunki drzew lepiej dostosowane do zmieniających się warunków środowiskowych. Eksperci PAN podkreślają, że zmiany te będą miały dramatyczny wpływ na wiele obszarów naszego życia. W efekcie także na funkcjonowanie ogromnej gałęzi gospodarki związanej z produkcją drewna i przetwórstwem drewna.
– Z naszych obserwacji wynika, że od kilkunastu lat, od kiedy ocieplenie zaczęło przyspieszać, w lasach odnawiają się gatunki o charakterze nieprodukcyjnym. Leśnictwo nie brało ich wcześniej pod uwagę. To jest grab, lipa, jawor czy klon zwyczajny. W dolinach rzecznych świetnie odnawia się klon polny. W górach buk, ale też nie wiadomo, co z nim będzie. Bo to jednak gatunek klimatu atlantyckiego, wrażliwy na susze – wymienia prof. Krzysztof Świerkosz.
Eksperci zwracają uwagę na kluczową rolę, jaką lasy odgrywają w przeciwdziałaniu zmianom klimatu i łagodzeniu ich skutków. Las przechwytuje z atmosfery dwutlenek węgla, który następnie przechowywany jest w samych drzewach oraz w glebie. Zwiększenie powierzchni lasów nie zastąpi wprawdzie odchodzenia od paliw kopalnych, ale może być jednym z narzędzi kompensowania emisji dwutlenku węgla. W Polsce łącznie lasy pochłaniają rocznie ok. 40 mln t CO2, a do tej pory zmagazynowały ponad 1 mld t węgla.
Najpilniejsze zmiany
Potrzebne są szybkie i daleko idące zmiany w zarządzaniu lasami. Produkcja drewna pozostanie istotnym celem leśnictwa ze względu na ważną rolę tego surowca w transformacji gospodarki i ograniczaniu produkcji energochłonnych materiałów, takich jak stal, beton czy plastik. Musimy jednak przemyśleć hierarchię funkcji lasów i nasz sposób zarządzania nimi. Trzeba pogodzić produkcję drewna z sekwestracją węgla, ochroną zasobów wodnych. A także ochroną bioróżnorodności w ekosystemach leśnych – podkreślają eksperci PAN w styczniowym komunikacie dotyczącym lasów.
Wśród najpilniejszych wyzwań wymieniają objęcie pilną ochroną starych drzew i starodrzewów leśnych. A także wyeliminowanie wycinki drzew w obszarach chronionych i ich bezpośrednim sąsiedztwie, na terenach górskich, w dolinach cieków i w obszarach najcenniejszych przyrodniczo. Ponadto zwiększanie powierzchni zalesionych (zalecenie IPCC mówi o osiągnięciu progu pokrycia 30–50 proc. terenu obszarami o cechach naturalnych). Ale też wprowadzanie rozwiązań łagodzących ograniczoną podaż drewna surowego dla przemysłu, np. poprzez poprawę systemu recyklingu papieru, wprowadzenie systemu recyklingu drewna, zmianę systemu sprzedaży drewna przez Lasy Państwowe. A także wyeliminowanie zużycia pełnowartościowego surowca drzewnego w energetyce.
Źródło: Newseria
Zobacz też: https://www.pprol.pl/jak-ryzyko-klimatyczne-wplywa-na-rolnictwo-i-sektor-finansowy/