18 maja 2025
Fot. Canva

Lulu Group z Bliskiego Wschodu wchodzi do Polski. Czy polscy rolnicy na tym skorzystają?

- Skorzystać mogą być może rolnicy produkujący większe ilości płodów rolnych. Ja skupiam się na mniejszym rynku i sprzedaży bezpośredniej - tłumaczy Paweł Hudy, lokalny rolnik spod Częstochowa o wejściu Lulu Group z Bliskiego Wschodu do Polski.

Gigant spożywczy z Bliskiego Wschodu Lulu Group International realizuje dużą inwestycję w Polsce. Ma zamiar otworzyć w naszym kraju się pierwsze centrum logistyczne w Europie Środkowo-Wschodniej. W całym procesie Lulu Group International wspiera Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH).  

Sieć supermarketów ma – według deklaracji – współpracować z polskimi dostawcami żywności. Ponadto, w założeniu inwestycja ma dać szanse lokalnym polskim producentom żywności w dotarciu ze swoimi produktami do większej liczby klientów na półkach hipermarketów grupy Lulu – sieć posiada ich ponad 200 w dziewięciu krajach. 

Czy polscy producenci faktycznie skorzystają na wejściu kolejnego spożywczego giganta do Polski? – Skorzystać mogą być może rolnicy produkujący większe ilości płodów rolnych. Ja skupiam się na mniejszym rynku i sprzedaży bezpośredniej – tłumaczy Paweł Hudy, lokalny rolnik spod Częstochowa.

– Sprzedaję produkty tylko bezpośrednio lub zaprzyjaźnionym handlowcom. Kwestia wejścia do supermarketu jest poza moim zasięgiem. Potrzebne są tutaj certyfikaty a nie ma sensu ich zdobywać przy małej ilości produkcji. Mija się z celem wydawanie kilku tysięcy na jeden certyfikat, jeśli zdarza się, że nie sprzedam produktów na taką kwotę – podkreśla Hudy. – Zainwestuje środki, czas, niemałe koszty wytworzenia a mój lokalny towar mógłby zginąć na półce sklepowej – dodaje Hudy.

Jako lokalny producent Hudy przyznaje jednak, że istnieje pewne zagrożenie z wejściem na rynek kolejnego supermarketu. – Konsumenci szukają produktów ekologicznych i szukają ich tanio. Obawiam się, że mogą więc odejść od lokalnych produktów na rzecz sieci – mówi Hudy.

Sieci zdominują polski rynek?

Obawy mają też producenci żywności i zrzeszające ich organizacje. – Problem jest w coraz bardziej dominującej pozycji sieci handlowych na rynku spożywczym. Wejście Lulu Group do Polski jest kolejnym przykładem pokazującym, że jeśli nie będziemy dbali o tradycyjny, rodzimy handel od pola stołu po targowiska, bazary, sklepy osiedlowe, to sieci zdominują całkowicie ten rynek – podkreśla Karol Dobrowolski, wiceprezes Warszawskiej Izby Gospodarczej.

– Nie jesteśmy przeciwni istnieniu sieci handlowych w Polsce, ale trzeba zachować racjonalne podejście i dać małym gospodarstwom, wielkości kilkunastu hektarów, szansę odnalezienia się w układzie dystrybucji. Małe gospodarstwa nie odnajdą się w sieciach handlowych, dlatego musimy dbać o to, co sprawdzało się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat i co powodowało, że lokalna przedsiębiorczość na polskiej prowincji miała rację bytu – dodaje Karol Dobrowolski.

Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. – W tradycyjnym łańcuchu dystrybucji coraz mniejszą role odgrywają rynki hurtowe, które zgodnie z decyzją rządu z 1995 roku zostały powołane po to, aby dać szansę małym i średnim producentom. Tymczasem przynajmniej od 8 lat tracą one swoją pozycję, tracą klientów, tracą udział w dystrybucji. Powinny znaleźć się środki, chociażby w planach przyszłego Krajowego Planu Odbudowy, aby mogły stanąć na nogi i tym samym wychodzić na przeciw interesom zarówno producentów, jak i konsumentów – podkreśla wiceprezes WIG.

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.