Strona finansowa zapewne wszystkich nie usatysfakcjonuje, niektóre osoby będą nawet pominięte, ale trudno było tak skonstruować porozumienie, aby zadowolić wszystkich. Musieliśmy też zawrzeć kompromis z ministrem Telusem.
Teraz najważniejszą rzeczą jest, aby zboże z Ukrainy nie wpływało już na nasz rynek. Jeśli ograniczy się lub zatrzyma napływ ukraińskiego zboża, uporządkuje to rynek polski.
Dla mnie najbardziej przykre jest to, gdy widzę jak wracają ciągniki ze zbożem ze skupów. Rolnicy wyjechali na apel ministra, żeby sprzedawali zboże, ale spełniły się nasze przewidywania: nie będzie tak łatwo sprzedać zboża. Postulowaliśmy, aby obecne przepisy obowiązywały do 15 lipca, ale minister się nie ugiął i zostaje 15 czerwca. W efekcie rolnicy mogą nie zdążyć sprzedaż zboża i okazać faktury o dopłatę. Wszystkie działania, jak mówiliśmy wcześniej, zostały wprowadzone o co najmniej pół roku za późno. I nie można tu zwalać na nikogo, na Brukselę, tylko na opieszałość rządu.
Minister Telus zaklina rzeczywistość, ale realia są takie, że nie da się sprzedaż całego zboża – z zakładanych 4 milionów ton, sprzeda się może połowa. Ponadto po ogłoszeniu porozumienia, ceny zboża spadły już o 10-15 proc., czyli firmy skupowe chcą się tą dopłatą podzielić.
Protesty na razie wstrzymujemy i czekamy na efekty realizacji porozumienia z resortem rolnictwa. Mamy nadzieję, że nie będzie jak po okrągłym stole z ministrem Kowalczykiem, kiedy po trzech dniach ustalenia zostały złamane.
Treść porozumienia znajdziesz tutaj: