Nowo powołany minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus spotkał się w zeszłym tygodniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Mykołą Solskim na przejściu granicznym w Dorohusku. Ministrowie rozmawiali oczywiście o tranzycie ukraińskich zbóż przez terytorium Polski.
– Strona ukraińska zaproponowała, aby przez pewien czas bardzo mocno ograniczyć, a na tę chwilę nawet zatrzymać całkowicie przyjazd zboża do Polski – poinformował po rozmowach minister Robert Telus i podkreślił, że dotyczy to terytorium całej Polski. Dodał, że nie mówimy tu o tranzycie.
Tranzyt pozostaje, ale obie strony: polska i ukraińska, będą bardzo mocno monitorowały tranzyt ukraińskiego zboża przez terytorium Polski. W celu uszczelnienia tranzytu na początku marca Polska i Ukraina uzgodniły procedurę tranzytu, która zakłada rezygnację z przeprowadzania kontroli weterynaryjnych przez stronę polską w przypadku, gdy towary są przewożone do portów w Polsce po nałożeniu plomb celnych.
– Strona ukraińska powstrzyma się od eksportu do Polski pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do nowego sezonu – zadeklarował minister polityki rolnej i żywności Mykoła Solski.
Co ze zbożem które jest już w Polsce?
Nadal jednak pozostaje problem zboża, które jest już magazynowane w Polsce. Telus w Dorohusku zapowiedział, że zostanie powołany sztab interwencyjny, który będzie złożony z ministrów. Jego najpilniejszym zadaniem będzie przestawienie priorytetu z węgla na zboże.
– Chodzi o to, aby zboże, które w tej chwili mamy w magazynach wypłynęło z Polski jak najszybciej – podkreślił szef polskiego resortu rolnictwa.
Jak twierdzi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców, rozwiązanie zalegającego zboża nie jest jednak takie proste. – Nie wiadomo co z tym zrobić. Zboże miało pójść tranzytem, ale nie poszło. Notabene pojawia się pytanie, co oznacza tranzyt. Czy powinien oznaczać wejście na teren Polski, za kaucją, pod konkretne transakcje kraju trzeciego? – pyta retorycznie ekspert i dodaje, że takiego tranzytu na razie nie mamy.
– Teoretycznie zalegające zboże należałoby wyeksportować, o ile będą takie kontrakty – a na tą chwilę ich nie ma. Ewentualnie powinna się tym zająć Unia Europejska, która zezwoliła na otwarcie granic bez ograniczeń czy symulacji, jak to może zadziałać na rynki wewnętrzne Unii, jak rynek polski, bułgarski czy rumuński – podkreśla Gantner.
– Rodzi się pytanie, czy Komisja Europejska nie powinna tego zboża kupić, za kryzysowy fundusz unijny i wyeksportować do krajów potrzebujących, nawet jako pomoc charytatywna. I to chyba byłoby najprostsze. Bo to, o co wszystkim chodzi, to zdjąć tą nadwyżkę zboża która pojawiła się na polskim rynku jeszcze przed żniwami – zaznacza Gantner.