Krajowy Plan Strategiczny i Wspólna Polityka Rolna to kwestie, które wywołują silne emocje w środowisku rolniczym. Jaki jest do nich stosunek samorządu rolniczego?
Nie można dyskutować w sprawach, co do których już została podjęta decyzja. WPR została przyjęta przez Unię Europejską – aktualnie poszczególne kraje przedstawiają propozycje, w jaki sposób zamierzają zrealizować cele wyznaczone przez WPR. Walczymy więc teraz o lepsze rozwiązania dla Polski. Polskie propozycje zostały już wysłane do Unii Europejskiej i mają zostać zatwierdzone do końca czerwca.
Jak Pana zdaniem one wypadają?
Unijna polityka uległa znacznej zmianie. Wcześniej w ramach pierwszego filaru rolnicy otrzymywali dopłaty bezpośrednie, przy minimalnych wymaganiach, jakie trzeba było spełnić, aby otrzymać dofinansowanie. Teraz, po spełnieniu wymagań minimalnych, każdy rolnik otrzyma wartość podstawową w wysokości 118 euro. I tutaj mamy zastrzeżenia: wśród wymagań znalazły się wykształcenie rolnicze czy odpowiedni staż pracy, które większość rolników spełni, ale pojawił się również zapis, że aby otrzymać dopłatę, 4 proc. w gospodarstwie powyżej 20 ha będzie musiało zostać wyłączone na tzw. obszary ekologiczne, nieprodukcyjne. Mowa tu o oczkach wodnych czy zadrzewieniach śródpolnych. Jeżeli ktoś ich nie ma, będzie musiał je wyłączyć z gruntów rolnych. Naszym zdaniem ten przepis nie przystaje do rzeczywistości: dlaczego wyłączać z uprawy dobre, orne gleby drugiej czy trzeciej klasy? Gleby do trzeciej klasy powinny zostać wyłączone z tego przepisu. Ziemi i tak jest coraz mniej, ponieważ jest zabierana pod infrastrukturę miast czy budowę sieci dróg, kolei, lotnisk.
Dodatkowo przy dopłatach trzeba będzie spełnić szereg eko-schematów. Polska zaproponowała szesnaście eko-schematów, do których mamy kilka uwag.
Zmieniają się przepisy unijne, ale przede wszystkim cała polityka UE ulega radykalnej zmianie. Zielony Ład wpłynie na poszczególne gospodarstwa, ale i strukturę całego rynku rolniczego.
Wszyscy zgadzamy się, że musimy chronić klimat i ziemię. Na pewno powinniśmy zmniejszać chociażby poziom CO2, ale nie możemy dopuścić do sytuacji, gdy efekty ekologiczne będą nikłe, a zmniejszymy drastycznie produkcję rolniczą. Jako Europa jesteśmy dosyć poważnym producentem żywności, o wysokiej jakości, standardach i normach, a jednocześnie mamy swój rynek konsumencki – to jest prawie pół miliarda ludzi. Jesteśmy także eksporterem.
Obecne zawirowania na świecie – zarówno pandemia, jak i zagrożenie wojenne – pokazują, że podstawową rzeczą, jaką człowiek musi mieć, jest żywność. Dlatego sprzeciwiamy się odchodzeniu od produkcji rolniczej poprzez decyzje polityczne, takie jak zmniejszanie nawożenia azotem o 20 proc., bez propozycji zastępczych – takich jak wprowadzenie zamiast wcześniej wymienionych 4 proc. obszarów nieprodukcyjnych roślin, które wiążą azot czy postawienie na popularyzację płodozmianu.
Nowa polityka unijna jest wprowadzana w skomplikowanej sytuacji politycznej i gospodarczej. Inflacja i podwyżki dotknęły także rolników.
Podwyżka nawozów z dnia na dzień o 300-400 proc. spowodowała, że bilans ekonomiczny rolników bardzo się zmienił po stronie kosztów. Nie zawsze jest to kompensowane podwyżkami cen. Ponadto, większość rolników sprzedawała zboża jeszcze w lipcu i sierpniu zeszłego roku, kiedy ceny sprzedaży były niższe niż obecnie, natomiast zakup nawozów nastąpił w październiku czy listopadzie już po nowych, wyższych cenach. Dlatego wnioskowaliśmy o dopłatę do nawozu zakupionego według faktur – podobnie jak jest w przypadku dopłat do paliwa. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w Komisji Europejskiej 2 marca.
Nie chodzi zresztą tylko o rolników – koszty mogą ponieść także konsumenci, możliwy jest bowiem wzrost cen żywności i napędzanie inflacji. Ten kłopot dotyczy nas wszystkich.
Rosnące ceny nawozów to jeden z punktów zapalnych wśród rolników. Problemów jest więcej, niedawno Agrounia blokowała centa miast. Czy możemy spodziewać się kolejnych protestów?
Poza nawozami, największym problemem jest aktualnie sytuacja producentów trzody chlewnej ze względu na ASF i niskie ceny w tym sektorze w całej Europie. ASF przede wszystkim uniemożliwił eksport nadwyżek, do tej pory sprzedawanych głównie na rynkach azjatyckich. W efekcie rolnicy ponoszą nie tylko koszt ASF w zakresie hodowli, ale również otrzymują za wieprzowinę bardzo niską cenę. Frustracja tych gospodarstw jest bardzo duża, dlatego – co doskonale rozumiem – rolnicy ci protestują, licząc po prostu na pomoc. Ja osobiście utożsamiam się z rolnikami którzy chcą pokazać, że dzieje się źle.