Zakończyły się właśnie wybory do izb rolniczych. Jak przebiegała kampania?
Wybory na poziomie powiatu odbyły się 10 października. W naszej radzie jest 15 członków – i spośród nich to ja zostałam zgłoszona i wybrana na przewodniczącą. Natomiast na delegatów zgłoszono dwóch kandydatów i w tajnym głosowaniu wybrano Grzegorza Gworysa na delegata z powiatu kłobuckiego. Tak więc jesteśmy obydwoje reprezentantami w wojewódzkich strukturach rolników.
Jeszcze dodam ciekawostkę: z rejonu gminy Kłobuck nie mamy w ogóle przedstawiciela, nikt się nie zgłosił. Podobnie było w poprzednich latach.
Jakie problemy zgłaszali rolnicy?
Problemem jest oczywiście wszechogarniająca drożyzna, trudność z dostępem do nawozów sztucznych – nie tylko cena jest wysoka, ale rolnicy nie mają również możliwości zakupu. Nie wiem, czy towar jest sztucznie przetrzymywany, aby cena wzrosła, czy rzeczywiście są takie braki? Tymczasem rolnicy muszą wykonywać pewne zabiegi agrotechniczne w określonym czasie.
Ponadto, pomimo że ceny w sklepach są wysokie, płody rolne, które wychodzą od nas, są tanie. Natomiast zakup wszystkich środków, którymi rolnik się posługuje, czyli paliwo, nawozy, środki ochrony roślin jest okropnie drogi.
Jak jest w takim razie z opłacalnością produkcji?
Obecnie jesteśmy na granicy opłacalności. Ciężka i kosztowna jest nie tylko hodowla zwierząt, ale i uprawa zboża. W tamtym roku można było prosto z pola sprzedać pszenżyto 1400 zł, w tej chwili nie wiem czy rolnik otrzyma 700 zł.
Czy w takim razie pomysły PiS, takie jak lokalna półka czy państwowa sieć handlowa pomogłyby rolnikom?
Doświadczony rolnik sam wie, gdzie może sprzedaż swoje plony. Lokalna półka może być przydatna, ale nas rolników nie trzeb edukować tej kwestii, sami wiemy, gdzie możemy lokalnie sprzedać nasze produkty. Potrzebujemy po prosu dobrej, ceny, ułatwień i nie wchodzenia w nasze kompetencje.