Komisja Europejska nie zaakceptowała wniosku Polski o zgodę na dopłaty do nawozów, wskazując, że takie wsparcie powinno być realizowane w ramach pomocy de minimis – poinformował wicepremier minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Szef resortu rolnictwa tłumaczy, że pomoc de minimis jest możliwa wyłącznie w niewielkiej wysokości, a limit środków na ten rok wynosi 520 mln zł. W ramach tej pomocy Polska finansuje już inne programy, w tym dopłaty do materiału siewnego czy pomoc udzielaną w przypadku klęsk żywiołowych. W praktyce pozostaje zatem kilkadziesiąt milionów zł, zaś na dopłaty do nawozów potrzebne jest 3,9 mld zł.
Pieniądze z innych środków?
Polska jako źródło finansowania dopłat wskazała teraz fundusz covidowy, na który pieniądze skierowane zostałyby ze środków krajowych. Jak zauważył wicepremier Kowalczyk, możliwe jest również sfinansowanie pomocy z unijnej rezerwy kryzysowej. Została ona ustalona na poziomie 500 mln zł dla wszystkich krajów UE, w tym 44,8 mln euro dla Polski, tj. ok. 200 mln zł. – Jednak nadal są to kwoty nieproporcjonalnie małe w stosunku do potrzeb nawozowych – podkreślił szef resortu rolnictwa.
Kowalczyk zaznaczył, że istnieje jeszcze możliwość dofinansowania nawozów w ramach unijnej pomocy z tytułu kryzysu wywołanego wojną w Ukrainie. Sprawę reguluje komunikatu KE z 24 marca (2022/C 131 1/01) na temat tymczasowych kryzysowych ram środków pomocy państwa w celu wsparcia gospodarki po agresji Rosji wobec Ukrainy. Jak podkreślił Kowalczyk, kiedy Polska składała wniosek (20 marca), takiej możliwości jeszcze nie było.
– Uważam, że ten komunikat daje szansę ubiegania się na uzyskanie zgody na dopłaty do nawozów, tam jest m.in. podkreślony wzrost cen surowców, w tym gazu, określony jest górny limit pomocy na gospodarstwo na 35 tys. euro – powiedział Henryk Kowalczyk. Wyraził także nadzieję, że odpowiedź KE przyjdzie w miarę szybko.
