3 października 2024
Szukaj
Close this search box.

Kamila Jankowska: dobrej jakości jabłko musi kosztować

Jabłek dobrej jakości i w rzeczywistości droższych musi być więcej, żeby konsument, który chce kupić nie 2 kilo jabłek na przecier, tylko dwa jabłka dla dziecka do szkoły, mógł sobie po nie swobodnie sięgnąć, nawet jeśli kosztują 5 -7 zł czy 10 zł za kg – tłumaczy Kamila Jankowska, ekspert w dziedzinie sadownictwa i promocji owoców, Stowarzyszenie Perfect Fruits.
Jabłka w Biedronce.
Jabłka w Biedronce.

Pierwsze pytanie zadam jako klient popularnego dyskontu: dlaczego jest tak różnica w cenie pomiędzy wyselekcjonowanymi jabłkami, podawanymi nierzadko na tackach, a owocami sprzedawanymi w koszach. Różnice w cenie sięgają często kilku złotych.

Koszt wyprodukowania dobrej jakości jabłka deserowego wynosi zdecydowanie powyżej 1 zł – koszt produkcji zależy oczywiście od odmiany, bo jedne odmiany można wyprodukować taniej, inne drożej. Mówimy o jabłkach, które są ewidentnie deserowe, mają wszystkie najżywsze parametry jakościowe, są zebrane w fazie dojrzałości zbiorczej i podane konsumentowi w fazie dojrzałości konsumpcyjnej.

Tak więc jeżeli cena jabłka w sklepie oscyluje wokół tej kwoty – 1 zł, z transportem, marżą sklepu lub marżą ujemną – nierzadko wystawienie jej w sklepie jest formą promocji i przyciągnięcia klienta – to za taką cenę konsument dostaje kiepskiej jakości towar.

A tymczasem w polskich sklepach przeważają skrzynki z tańszymi jabłkami.

Tak, niestety to prawda. Chciałabym, żeby na półkach w krajowych sklepach jabłek dobrej jakości i co oczywiście świadczy, że droższych było więcej. Żeby konsument, który chce kupić nie 2 kilo jabłek na przecier, tylko dwa jabłka dla dziecka do szkoły, mógł sobie po nie swobodnie sięgnąć, nawet jeśli kosztują 5-7 zł czy 10 zł kg. A cena już zależy od odmiany jabłka, marki i ile w ten produkt włożono marketingu, i oczywiście od przekonania konsumenta.

Jabłka w sklepie w USA.
Jabłka w sklepie w USA.

Jak zatem wygląda polski rynek jabłek – jesteśmy deserowi czy przemysłowi.

Jesteśmy silni w jabłkach deserowych. Oczywiście nie mówię o całym rynku, ale jest wielu sadowników, którzy produkują bardzo dobrej jakości jabłka deserowe, niestety są w mniejszości, a wiadomo, jak jest z mniejszością – nie ma siły przebicia. I jest też grono sadowników, którzy produkują jabłka słabszej jakości i oni za nie uzyskują niższe ceny.

Potrafimy wyprodukować bardzo dobrej jakości owoce i najczęściej to jabłko deserowe jest wysyłane za granicę, czyli polski konsument nie dostaje tego owocu w kraju. Podczas organizowanych przeze mnie akcji społecznych czy marketingowych, gdy oferuje nasze jabłka deserowe konsumentom, to słyszę: Kamila, ja bym chciała takie jabłko kupić w sklepie.

Kiedy przyjrzeć się ofercie sklepów, to można czasem kupić dobrej jakości jabłka, ale głównie importowane.
Zawsze warto sprawdzić kraj producenta – powinno to być podane. Zwracajmy na to uwagę. Jeżeli chodzi o jakość w sklepach, szczególnie tych dużych to ma na to wpływ bardzo wiele czynników. Jednym z nich jest odpowiedni dobór odmian, jabłko musi być wystarczająco trwałe, żeby bez strat na jakości przetrwać ciąg logistyczny, który czasem niestety trwa naprawdę bardzo długo.

Problemem jest także zabezpieczenie owocu – jabłka w Polsce nie są woskowane, nie są pokryte dodatkowo takim naturalnym woskiem, który zabezpiecza przed więdnięciem. Jabłko jak każdy owoc, się starzeje i broni się przed utratą jędrności samo wytwarzając naturalny wosk. Czasem widzimy w sklepach jak jabłka się błyszczą, świecą to właśnie efekt naturalnej ochrony owocu. Jedne odmiany bardziej, drugie mniej się „woskują” – nazwijmy to tak bardzo potocznie My kobiety rano nakładamy kremy na twarz, żeby nasza skóra nie traciła wody i jędrności… – to samo możemy zrobić z jabłkiem, zabezpieczyć je jeszcze przed wstawieniem do sklepu, aby jak najdłużej pozostały chrupkie.

W niektórych krajach, np. w Stanach Zjednoczonych, po sortowaniu przed wyjechaniem do sklepu jabłka się woskuje. Wszystkie wtedy identycznie i apetycznie wyglądają, ale przede wszystkim mają większą trwałość na półce sklepowej. A najważniejsze że do konsumenta dociera naprawdę dobrej jakości jabłko.
U nas w Polsce takiej techniki jeszcze nie stosujemy po pierwsze dlatego, że jest do dosyć kosztowne. Po drugie, konsument nie nauczony jest że taki zabieg jest bezpieczny i to dodatkowo poprawia jakość owocu.

Podsumowując: żeby jabłko dobrej jakości było na polskiej półce sklepowej, to ono musi więcej kosztować zwłaszcza przy obecnych kosztach produkcji. Koniec-kropka. Jak widzisz na w sklepie jabłka po 4/5 złotych, to także mogą to być jabłka polskie, tylko w tym wypadku osoba, która wstawia je do sklepu, zna wartość tego produktu: wie, ile kosztuje surowiec, opakowanie, transport i cała logistyka.

Jak zatem zwiększyć ilość dobrych, rodzimych jabłek na sklepowych półkach?

Nie ma co ukrywać ze dużym problemem producentów jabłek w Polsce jest bardzo niskie spożycie tego owocu. Jemy najmniej jabłek w całej Europie: statystycznie zjadamy 12 kg jabłek na osobę na rok, podczas gdy np. cebuli jemy aż 14 kg.

Moim i moich konsumentów zdaniem będziemy jedli więcej jabłek, jeżeli będziemy mieć produkt lepszej jakości na półce sklepowej. Jak jest jabłko dobrej jakości i ono się aż uśmiecha do ciebie, to tym masz wielką ochotę je kupić. Nie dwa kilo, ale cztery, pięć sztuk. Różnica ceny między dwa, pięć czy siedem złotych, to jest naprawdę w skali tych 12 kg rocznie nie tak dużo. Bo ile ten budżet nasz domowy byśmy uszczuplili o te cenę jabłka. Często słyszę że „ w moim sklepie półki się uginają od jabłek, ale uwierz mi, nie miałam czego wybrać. Nic mnie nie kusiło.” Bo to prawda – jabłko jak każdy inny towar musi kusić.
Trzeba pamiętać, że jabłko, przy swoim bogactwie wszelakich pro zdrowotnych substancji, witamin, pektyn i dużo by wymieniać, jest relatywnie tanim owocem.

Silnie trzyma się natomiast przetwórstwo jabłek.

To fakt, produkujemy dosyć sporo jabłka przemysłowego, większość – później jako koncentrat wędruje po całym świecie. Przetworzony owoc – koncentrat soku – jest w exportowym produktem nr 1 w Polsce. Duża ilość jabłek przemysłowych na polskim rynku powoduje, że powstaje coraz więcej zakładów przetwórczych – można by rzec, że w naszym kraju jest prawie nieograniczony dostęp do surowca.

Ale musimy postawić bardzo wyraźną granicę pomiędzy jabłkiem przemysłowym a jabłkiem deserowym. I powinno nastąpić to od samego początku, zarówno po stronie producenta, jak i kontraktujących osób. Jeżeli jesteś producentom jabłka przemysłowego, to produkuj je ekonomiczne i sprzedawaj na rynku jabłek przemysłowych. Nie wypychaj tego produktu na rynek jabłek deserowych.

Wróciłam właśnie ze Stanów Zjednoczonych i tam na pierwszy rzut oka widać, które sady są przemysłowe, a które deserowe. Pomimo tego że, jabłka przemysłowe często też zbiera się tam ręcznie. Jednak sady przemysłowe zupełnie inaczej wyglądają, zupełnie inaczej są chronione, nie wymagają aż takiej opieki jak jabłka deserowe, no i oczywiście też są taniej sprzedawane.

Jak obecny kryzys, związany z wojną w Ukrainie, galopującą inflacją, rosnącymi cenami energii wpłynie na rynek jabłek.

Ekonomia wedrze się w gospodarstwa! Bo do tej pory to było tak, że jak na koniec sezonu sadownikowi zostało „trochę w kieszeni”, to znaczy że zarobił. Prawie nikt na nie liczył sumiennie swoich kosztów, np. amortyzacji maszyn i swojego czasu. Teraz nie ma takiej możliwości. Trzeba liczyć, trzeba podchodzić do produkcji jabłek jak do biznesu, a nie tylko jak do rodzinnej tradycji. I myślę, że to jest zdrowe, bo zarówno ci, który produkują rękawiczki, buty czy jogurty mają policzone koszty i zyski, wiedzą, gdzie jest próg ekonomicznej produkcji i sprzedaży. W sadownictwie, ze względu na to, że te gospodarstwa są w dużej w części rodzinne nie myślało się ekonomiczne, często o dalszym prowadzeniu gospodarstwa decydowały emocje i sentyment.

Teraz, przy rosnących kosztach głównie energii, który trzeba ponieść np. za przechowanie owoców, producenci nie mają wyboru. Muszą liczyć. Jeżeli włożymy owoc, który został zebrany we wrześniu/październiku do chłodni i chcemy go sprzedawać w czerwcu, to ten, kto źle policzy, na pewno będzie zwijał swój biznes. Bo to jest jeden z większych kosztów. No i oczywiście wysokie ceny środków produkcji: nawozy, środki ochrony, paliwo, to są wszystko czynniki, które powodują, że wzrost kosztów jest bardzo duży.

Zdumiewające jest to, że cena hurtowej sprzedaży, w tej chwili jabłek deserowych jest o 20 proc. niższa niż w zeszłym roku. I to pomimo znaczącego zwiększenia kosztów produkcji.

Jaki może być tego efekt? Zabraknie jabłka na wiosnę w sklepach?

Może się tak zdarzyć. Dlatego, że ci, którzy decydują się schować jabłka do chłodni, przechowują tylko owoc bardzo dobrej jakości. A ponieważ jesteśmy konkurencyjni cenowo w porównaniu np. z jabłkiem włoskim (złotówka do euro stoi nisko, korzystnie), to takie świetnej jakości owoce zostaną z całą pewnością wyeksportowane.

Więc jedzmy jabłka póki mamy ich jeszcze dostatek na półce sklepowej.

Reklama

Najczęściej czytane

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.