9 października 2025
Fot. Canva

Żal patrzeć jak plony gniją. Samozbiory na ratunek

Rolnicy i producenci warzyw w tym roku mają duże problemy ze zbytem plonów. Dlatego w ostatnim czasie regularnie organizują samozbiory. W ten sposób klienci mają do dyspozycji warzywa w niższych cenach niż te w supermarketach. Dla rolników to nie pomysł na biznes, a sposób na zmniejszenie straty.

Rolnik z woj. świętokrzyskiego szuka chętnych po odbiór papryki, której nie opłaca mu się sprzedawać przetwórniom. Zwrócił się z apelem w mediach społecznościowych do wszystkich, którzy chcieliby nieodpłatnie uratować część jego zbiorów przed zepsuciem. To już kolejny tego typu przypadek w ostatnich dniach.

Papryka od Siekiery

Maciej Siekiera, rolnik z Gałkowic pod Sandomierzem (woj. świętokrzyskie), postanowił podzielić się swoją papryką z każdym, kto jest gotów przyjechać i zebrać ją samodzielnie. W emocjonalnym nagraniu zaprosił chętnych na swoje pole. „Nie chcę za to nawet złotówki, jeśli ktoś chce przyjechać, chętnie nawet pomogę” — powiedział.
Siekiera przyznał, że sytuacja na rynku warzyw staje się coraz bardziej dramatyczna. Jak tłumaczył w rozmowie z portalem o2, koszty zbioru papryki są wyższe niż potencjalne przychody. „Koszt zbioru przerasta sprzedaż” — wyjaśnił rolnik. Podkreślał, że jego papryka była uprawiana w sposób naturalny, bez użycia pestycydów i chemii.
Rolnik gospodaruje na 4 ha. Uprawia nie tylko paprykę, ale także ziemniaki i cebulę. Niestety, jak sam przyznał, również w przypadku tych warzyw sytuacja finansowa pozostawia wiele do życzenia.

Maciej Siekiera wyliczył, że aby zapłacić pracownikowi godziwą stawkę za dzień pracy — około 300 zł — musi sprzedać min. 40 kg papryki. Tymczasem przetwórnie coraz rzadziej decydują się na skup. A cykl produkcji warzyw trwa od marca do grudnia, co dodatkowo komplikuje sytuację finansową takich rolników, jak on.
Apel rolnika nie pozostał bez odpowiedzi. Już od rana w jego gospodarstwie w Gałkowicach zaczęli pojawiać się pierwsi chętni do zbioru papryki. Siekiera przyznaje, że zainteresowanie przerosło jego oczekiwania. „Nie wstawiłem tego, by zarobić, ale aby papryka się nie zepsuła” — tłumaczył.

Nie opłaca się

Rolnik przejął gospodarstwo po ojcu i dziadku, jednak obecna sytuacja na rynku warzyw skłoniła go do smutnej refleksji. „Opłacalność się skończyła. Nie będziemy prowadzić dalej gospodarstwa” — stwierdził Siekiera, cytowany przez o2.
To już kolejna sytuacja, gdy polski rolnik prosi o pomoc przy zbiorach, którym grozi zepsucie. Niedawno pan Damian, rolnik z Węgrzynowa na Dolnym Śląsku, musiał pozbyć się 11 ton śliwek, które nie zostały odebrane przez kontrahenta. Dzięki zorganizowanej w internecie akcji całe zbiory zostały sprzedane, a rolnik nie poniósł strat finansowych, które mogły sięgnąć nawet 36 tys. zł.

Źródło: businessinsider.com.pl

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.