Jako społeczeństwo potrzebujemy punktów styku: mostów łączących miasto z wsią. Taką rolę pełnią zarówno miejskie targowiska, jak i lokalne warzywniaki. A także – działające na granicach miasta – rynki hurtowe.
Rynkami hurtowymi są na przykład Bronisze pod Warszawą i Praska Giełda Spożywcza. Pełnią one kluczową rolę w zapewnianiu rolnikom bezpieczeństwa na rynku. Ten żywnościowy sojusz wymaga infrastruktury. Zarówno tej fizycznej, w postaci sklepów, targowisk i innych przestrzeni handlu, jak i cyfrowej. Ta pozwoli na wymianę informacji o produktach i gospodarstwach rolnych, dzielenie się swoimi oczekiwaniami oraz robienie zakupów online, aby zaoszczędzić czas. Regeneracja targowisk powinna odbywać w hybrydowej przestrzeni, nad której rozwojem możemy mieć wspólną kontrolę.
Targowiska i warzywniaki stanowią miejskie interfejsy lokalnych systemów żywnościowych. Są miejscami styku pomiędzy podmiotami dostarczającymi produkty a nami – kupującymi lub odbierającymi je. Z perspektywy polityki miejskiej i żywnościowej pełnią rolę znacznie szerszą niż tylko miejsc, gdzie można zrobić zakupy. W końcu nasze potrzeby konsumpcyjne możemy zaspokajać również w sieciowych sklepach korporacyjnych czy online, korzystając z opcji dowozu.
Targowiska i warzywniaki – dwa łączniki
Są łącznikami pomiędzy wsią a miastem, a obie strony tej interakcji traktowane są podmiotowo. Ułatwiają nam dostęp do świeżej, dobrej jakości żywności. Zwalniają nas jednocześnie z konieczności samodzielnego podtrzymywania sieci zakupowej bezpośrednio od producenta. Rolnictwo małoskalowe wspierane przez targowiska jest również istotne dla produkcji dobrej do życia przestrzeni wiejskiej, która jest w stanie zapewnić miejsca pracy mieszkańcom i mieszkankom. Możemy więc powiedzieć, że przestrzeń miasta i wsi współkształtują się dzięki targowiskom.
Kiedy sklep albo stragan stają się interfejsem dla rolnictwa, możemy w inny sposób spojrzeć na osobiste relacje. Jak na ważny element procesu zakupowego. Jest to rodzaj doświadczenia, które jest coraz częściej wypierane przez wprowadzenie algorytmów jako głównego źródła wiedzy o naszych preferencjach konsumenckich. W warzywniaku czy na targowisku znacznie częściej rozmawiamy ze sobą, a nie komunikujemy się wyłącznie za pomocą portfela czy rankingów. Sprawia to, że oferta na danym targowisku czy w danym warzywniaku może być znacznie bardziej sprofilowana pod lokalne potrzeby i zasoby. Chodzi tu zarówno o gusty klientów i klientek, jak i stronę podażową. Czyli ofertę rolników i rolniczek oraz przetwórców i przetwórczyń działających w danej okolicy. Nie trzeba być dużą firmą, aby móc sprzedawać swoje produkty na targowisku czy w lokalnym warzywniaku.
Przestrzeń cyfrowa i rzeczywista
Nie oznacza to, że małe sklepy mają rezygnować z technologii. Przeciwnie – targowiska i warzywniaki, w swojej hybrydowej odsłonie, mogą być również punktami styku świata realnego z cyfrowym. Musi to jednak dziać się w taki sposób, aby technologia była obecna, ale nie wszechobejmująca – aby wspierała istniejące punkty, a nie zastępowała je. W tym sensie cyfrowe rozwiązanie jest tutaj służebne wobec tego, co się dzieje w przestrzeni rzeczywistej. Wszystko, co się dzieje online ma swój poszerzony i pogłębiony odpowiednik na miejscu, na targowisku czy w konkretnym lokalu.
Targowiska mogą stać się bramami do cyfrowego świata, o ile uzupełnimy je np. o siedziby organizacji pozarządowych, punkty miejskich konsultacji czy osoby, których rolą będzie wprowadzanie do innych obszarów cyfryzacji – w sposób podobny do tego, w jaki domy kultury wspierają podnoszenie kompetencji cyfrowych osób starszych.
O funkcjach hybrydowych targowisk przeczytajcie więcej w raporcie CoopTech Hub Hybrydowe targowiska jako centra życia lokalnego.