Rządowa pomoc została już skonsumowana, ale nie przez rolników, tylko przez firmy skupujące, które obniżyły ceny zbóż. Po części jest to trend światowy – na giełdach ceny spadły – ale nie aż w takim stopniu. Dzisiaj na MATIF-ie pszenica jest notowana na poziomie 1050-1100 zł a u nas na w rejonach wschodnich to jest nieco ponad 700 zł.
Sejm przyjął już nowe ustawy mające w założeniu wspierać rolników, tymczasem nadal nie są przygotowywane wnioski na dopłaty do nawozów. Wnioski na jeszcze poprzednie dopłaty z terminu 1 grudzień – 14 kwiecień to zasadniczo puste wnioski: poza danymi dołącza się tylko fakturę, ale jaka będzie wysokość wsparcia i czy zostanie przyznana, tego nie wiadomo. Myślę, że nawet minister rolnictwa nie wie, ile ostatecznie wyniosą dopłaty.
Ponadto, zboże z Ukrainy nadal wpływa do Polski m.in przez Słowację, stoją wagony w Hrubieszowie i w Dorohusku. Firmy, które do tej pory handlowały zbożem, mają popodpisywane kontrakty i domagają się wjazdu towaru, ponieważ prawo nie działa wstecz.
Tymczasem w Polsce rolnicy mają około 700 tys. rzepaku, który nam zalega jeszcze z poprzedniego sezonu, na zbożu przy spadkach cen też tracimy. Rządowa pomoc to jest tylko bicie piany w mediach a wystarczyłoby rolnikom nie przeszkadzać.