Jedną z pierwszych decyzji ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego było wstrzymanie przetargów na Ośrodki Produkcji Rolnej (OPR). Chodzi o trzy przetargi zorganizowane 1 lipca br. przez Oddział Terenowy KOWR w Pruszczu Gdańskim. Rolnicy domagali się takiej decyzji od tygodni.
– Wstrzymałem przetargi na OPR-y. Wsłucham się w głosy rolników z różnych stron Polski, żeby jeszcze raz porozmawiać o tej sprawie. Nie na stałe to blokuję, ale na chwilę zawieszam postępowanie. Chcę przyjrzeć się zagrożeniom, o których mówią mi rolnicy – ogłosił minister podczas programowej konferencji prasowej.
Krajewski zapowiedział, że będzie chciał się spotkać z rolnikami i z nimi rozmawiać o przyszłości OPR-ów.
Rolnicy i politycy z całej Polski alarmowali, że zasady przetargów na OPR-y eliminują lokalnych gospodarzy i faworyzują dużych graczy, m.in. firmy z obcym kapitałem.
Chodzi o tysiące hektarów ziemi z państwowego zasobu Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Mają na nich powstać OPR-y i trafić do nowych dzierżawców w drodze licytacji. Czyli kto da więcej, ten bierze grunty. – To byłby konkurs między milionerami, a nie szansa dla tych, którzy od lat czekają na ziemię – mówili rolnicy.
Największe emocje wzbudził przetarg na OPR Giżyno (620 ha) i OPR Lwowiany (2000 ha). Miał się odbyć w środku żniw, 6 sierpnia. Czyli także w dniu zaprzysiężenia prezydenta. Wszyscy posłowie będą tego dnia zajęci w Warszawie. Nikt raczej nie przyjedzie, by ewentualnie wspomóc rolników.
Źródło: MRIRW, topagrar.pl





