W Ministerstwie Finansów trwają prace nad zapowiedzianymi ulgami w tzw. podatku Belki. Politycy z różnych ugrupowań opowiadają się za zmianami w tym zakresie. Również za całkowitą likwidacją tej daniny, ale nie jest ona pewna. Zdaniem ekspertów, rząd raczej nie zdecyduje się na radyklany krok, bo dużo by stracił. Podatek Belki – jest do ruszenia? Co w zamian?
W ciągu jedenastu miesięcy ubiegłego roku wpływy z ww. tytułu wyniosły ponad 8,5 mld zł. Były więc o prawie 48% wyższe od uzyskanych w całym 2022 roku. Obecnie Ministerstwo Finansów prowadzi prace analityczne mające na celu wypracowanie zapowiedzianych ulg w tzw. podatku Belki. Jak informuje resort, przy opracowaniu zakresu ulg podatkowych uwzględnione muszą zostać wszystkie możliwe aspekty gospodarcze wprowadzenia takich rozwiązań. W szczególności ich wpływ na sektor finansów publicznych oraz na rynek kapitałowy.
Podatek Belki – głosy polityków
– Tak zwany podatek Belki powinien zostać zlikwidowany w całości. Wprowadzono go na krótki czas, żeby podreperować budżet w konkretnej sytuacji, a jest z nami długo. Nadszedł moment, w którym należy znieść to rozwiązanie. W naszych programach gospodarczych podkreślamy, że system podatkowy powinien być jasny, przejrzysty i przede wszystkim przewidywalny. I do tego będziemy dążyć. Dopuszczamy również taką sytuację, że likwidacja tego podatku będzie wprowadzana stopniowo. W pierwszej kolejności pewnie poprzemy pomysł, który zakłada zwolnienie z danin zysków z oszczędności i inwestycji do 100 tys. złotych – komentuje poseł Rafał Kasprzyk z partii Polska 2050 Szymona Hołowni.
Jak podkreśla poseł Tomasz Trela z Lewicy, w Polsce od wielu lat ci, którzy zarabiają najwięcej, procentowo płacą mniejsze podatki. Lewica wielokrotnie zwracała uwagę, że obecny system podatkowy jest zbyt mało progresywny, skomplikowany oraz dziurawy. Jego podstawą powinny być tylko dwie ustawy, tj. o podatku o dochodach osobistych oraz ustawa o podatku od dochodów z działalności gospodarczej. Trzeba mieć na uwadze to, że jest to element całego systemu fiskalnego. Stosowanie wyrywkowych rozwiązań niczego nie zmieni, a może go tylko dodatkowo skomplikować. Można zastanowić się nad zniesieniem lub obniżeniem tzw. podatku Belki w konkretnych przypadkach.
Istotne jest, aby w Polsce opłacało się trzymać pieniądze na kontach bankowych, a nie wydawać je ze względu na drastyczną utratę wartości. Podatek, który wciąż jest naliczany, nie sprzyja temu, żeby Polacy chcieli oszczędzać. Tak głosi Krzysztof Paszyk z PSL, szef klubu parlamentarnego PSL-Trzecia Droga.
Z kolei poseł Konfederacji Michał Wawer zaznacza, że w odniesieniu do lokat i obligacji mamy do czynienia z absurdalnym „podatkiem od straty”. One są bowiem oprocentowane niżej niż inflacja. Zatem odsetki nie rekompensują utraty wartości zainwestowanych pieniędzy, a i tak trzeba płacić od nich podatek. Dlatego Konfederacja postuluje zachęcenie Polaków do oszczędzania pieniędzy poprzez likwidację podatku Belki w odniesieniu do lokat i obligacji.
Miliardy od podatników
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszych jedenastu miesiącach 2023 roku wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 8,510 mld zł. To o 47,9% więcej niż w całym 2022 roku, kiedy kwota ta wyniosła 5,752 mld zł. Natomiast porównując ubiegłoroczne dane (od stycznia do listopada) z tymi za pełny 2021 rok, widać wzrost o 104,9%. Wówczas wpływy z tego tytułu wyniosły bowiem 4,153 mld zł. Prognoza dotycząca tzw. podatku Belki, przedstawiona w nowelizacji ustawy budżetowej na 2023 rok, zakładała wpływy w wysokości 8,378 mld zł. Zatem już po jedenastu miesiącach ubiegłego roku kwota była wyższa od prognozowanej.
Błażej Kuźniacki, prof. Uczelni Łazarskiego, stwierdza, że wprowadzenie różnych stawek i progów kwotowych, po przekroczeniu których ten podatek byłby pobierany jest złe. Tylko skomplikowałoby i tak już zawiły system podatkowy w Polsce z zakresie opodatkowania dochodów osób fizycznych. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest całkowite uchylenie tej daniny. Podatek ten jest pobierany od środków już opodatkowanych z dochodów z pracy, emerytury lub renty, gromadzonych na rachunkach bankowych. Takie podwójne opodatkowanie stanowi de facto karę za oszczędzanie. Zniechęca Polaków, w tym najmniej zamożnych, do rozsądnego zarządzania pieniędzmi w postaci oszczędności.
– Podatek tego typu wyliczany bez uwzględnienia inflacji jest zwykłym naciąganiem podatników. W większości przypadków odsetki otrzymane nawet nie pokryły inflacji. Państwo opodatkowuje zupełnie wirtualny dochód, mimo iż w rzeczywistości podatnik poniósł stratę. Z punktu widzenia długoterminowego interesu gospodarczego i społecznego kraju, należałoby zlikwidować ten podatek. Niestety, prawdopodobnie rządzący nie zdecydują się na takie działanie ze względu na bieżące potrzeby budżetowe. Rzadko zdarza się, że tego typu trudne decyzje uwzględniają dłuższą perspektywę niż 4 lata – analizuje Jerzy Martini, doradca podatkowy z MartiniTAX.
Wokół budżetu
Z kolei Ewa Flor, doradca podatkowy z Kancelarii ATL Accounting & Payroll, zaznacza, że kwota wpływająca z tytułu tego podatku wydaje się duża. Jednak z perspektywy budżetu państwa jest niewielka. Stanowi mniej niż 2% szacunkowych dochodów budżetu państwa za jedenaście miesięcy ub.r. Natomiast dla podatnika jest to duży ciężar. Całkowita likwidacja tego rozwiązania mogłaby wymagać poszukiwania rekompensaty tej kwoty. – Umiarkowana reforma podatku Belki, czy to poprzez uzależnienie jego wysokości od poziomu inflacji, czy też wprowadzenie kwoty wolnej od opodatkowania, nie powinna znacząco wpłynąć na równowagę budżetową. Co więcej, taka zmiana może generować korzystne efekty dla gospodarki, np. poprzez stymulowanie inwestycji i wzrostu. Ale na rynku są też ostrzejsze głosy – dodaje Ewa Flor.
– Mniejsze wpływy można zrównoważyć likwidacją lub ograniczeniem któregoś ze zbędnych programów socjalnych. Może to być np. 800+ dla obywateli Ukrainy, który stanowi koszt ok. 2,5 mld złotych rocznie. Warto zrezygnować ze szkodliwych i proinflacyjnych programów dopłat do kredytów mieszkaniowych. W wersji kredyt 2% to koszt minimum 1,8 mld zł rocznie. A w wersji kredyt 0% – co najmniej 4 mld zł rocznie – wylicza Michał Wawer z Konfederacji.
Podsumowuje Rafał Kasprzyk, poseł Polski 2050 Szymona Hołowni: – Podatek, który wróci do ludzi, spowoduje też reinwestowanie środków i zwiększoną konsumpcję. Więc dla budżetu to dużo mniejsze straty. Jeśli faktycznie trzeba będzie zdobyć finansowanie na uzupełnienie wpływów do kasy państwa, to po audycie wydatków na fundusze, agencje, willę plus i inne, w każdym ministerstwie znajdą się odpowiednie oszczędności. To wszystko ujmiemy w autorskim budżecie, który przygotujemy na kolejny rok. W obecnej sytuacji musimy działać ostrożnie i bezpiecznie z punktu widzenia finansów państwa
MondayNews Polska
Czytaj też: https://www.pprol.pl/podatki-plusy-i-minusy-eksperci-oceniaja-2023-rok/