To, co w ostatnich dniach słyszeliśmy podczas obrad sejmowej Komisji Rolnictwa, jak komisarz „walczył o polskie rolnictwo, ale nie może o tym opowiedzieć” – nie tak wygląda sytuacja. A kiedy posłowe z PSL pytali o zboże z Ukrainy, to komisarz Wojciechowski odpisał, że ze względu na niższe zbiory na zachodzie Europy, ze względu na suszę, to zboże jest potrzebne. I oczywiście zdajemy sobie sprawy, że są miejsca w Europie, gdzie to zboże było potrzebne, ale współpraca pomiędzy komisarzem i Komisją Europejską a polskim rządem powinna być poprowadzona w taki sposób, aby ukraińskie zboże jak najszybciej wywieść korytarzami solidarnościowymi.
To wszystko są zaniechania komisarza z Polski! Wielokrotnie słyszeliśmy od polityków PiS, że kiedy będziemy mieć polskiego komisarza w UE, będzie od działał na rzecz polskiego i europejskiego rolnictwa. A dzisiaj komisarz jest krytykowany nie tylko przez polskich, ale i europejskich rolników. Zmniejszanie o 20 proc. produkcji żywności w czasie wojny jest rzeczą niezrozumiałą – bezpieczeństwo żywnościowe musi być zapewnione.
Dzisiaj potrzebne są działania na przyszłość – 30 czerwca kończy się zakaz wwożenia produktów z Ukrainy i ponownie będą one mogły być importowane do Polski.
Jeżeli chodzi o działania rządu, to o ile zapowiedzi były zachęcające, to gorzej z ich realizacją. Kwestia skupu interwencyjnego: gdzie jest ta obiecana dopłata w wysokości 1400 zł dopłaty do tony zboża? Teraz jest już 2200 do hektara. Ponadto, nie można rolnika uzależnić od dopłat i kredytów. Rolnik chce zarabiać pieniądze, które są zapłatą za jego ciężką pracę, za wyhodowane płody rolne.





